sobota, 8 września 2012

Suszone owoce.

Witajcie po wakacjach! :)
Ponieważ natknęłam się na kilka "lajków" na FB do pewnych firm, które produkują suszone owoce pomyślałam, że warto wziąć kilka faktów pod lupę. Suszki można w domu robić samemu w odpowiednich urządzeniach. Ale jeśli idziemy na łatwiznę warto pamiętać o ważnym elemencie. Kiedyś owoce suszono w krajach śródziemnomorskich na pełnym słońcu. Faktem jest jednak, że nawet taki satn owoców czy warzyw może zawierać nawet do 35% wody nadal i nie wytępi to nam drobnoustrojów powodujących w nich np. pleśń po jakimś czasie. Dlatego są firmy, które aby przedłużyć termin ważności przetrzymują owe owoce w 15-30 minutowych suchych kąpielach z dodatkiem dwutlenku siarki. Proces ten odbywać się również może w opcji wodnej co w końcowym efekcie, kiedy znajdują się już w naszych żołądkach może wywołać rózne skutki uboczne. Możemy być też pewni że ów owoc nie posiada już cennej witaminy B-12.
Na opakowaniu jeśli widnieje napis E220 lub E-220, możemy być pewni, został użyty dwutlenek siarki.
A czy można się jej pozbyć? Generalnie tak i dlatego nasze mamy i babcie nie tylko namaczały ale parzyły np. rodzynki, a to powoduje efekt wypłukania siarczynów.
A jakie objawy? U astmatyków może wywołać tzw. astmę siarczynową czyli problemy z oddechem na dłuższą metę.
Dlatego nawet jeśli na opakowaniu nie ma informacji o obróbce chemicznej, a nie znamy żródła skąd je sprowadzono - sparzajmy je i nie jedzmy na sucho. Wiem, że nie ma wtedy zabawy ale w naszych czasach, kto jest ostrożny ten dłużej żyje:)

SMACZNEGO!

1 komentarz:

  1. Aby być w 100% pewnym jakości, polecam maszyny do suszenia. Są na rynku profesionalne maszyny w których można rownież piec w niskich temperaturach. Te urządzenia są popularne w kręgach odżywiających się na surowo ''Raw-Food''

    OdpowiedzUsuń